Dobra dziś będzie tu wszystko i nic, bo moja głowa to istny kocioł.
Po pierwsze muszę przeprosić was za to, że nie pisałam i chyba samą siebie. Bo w końcu założyłam bloga aby przelać w internet to co się u mnie dzieje, a no niestety ostatnio coś o tym zapomniałam. Dobrze, że mój nowy serial mi to przypomniał.
Po drugie, czy to nie jest dziwne, że mając 25 lat za sobą nadal lubię oglądać seriale o młodzieży i uczniach liceum?! Czy może powinnam zmienić upodobanie i przestawić się na seriale typu "Matki, żony i kochanki" - (wiem, że był taki film i serial ale tu powinien być podwójny apostrof bo nie chodzi mi dokładnie o ten serial tylko ogólnie).
Po trzecie, ha i tu się problem zaczyna - związek damsko-męski?!?!
Pisałam o nim, wiem ale to główny temat zaprzątający myśli w mojej głowie i nie tylko mojej jak się okazało. Ostatnio, rozmawiałam z rodziną siostrą i mamą i co się okazało - że one uważają, że powinnam odejść od swojego obecnego chłopaka bo mnie nie poznają powiedziały, że się zmieniłam na gorsze, że jestem leniwa, gnuśna, nie chcę z nimi rozmawiać, nic mi się nie chce, że wracam po pracy do domu zmęczona i spędzam go całego przed komputerem a nie jak kiedyś chodząc i zwiedzając!!!!!! I tu zaczęłam się zastanawiać - kurce ja to wiem, ja też to stwierdziłam ale czemu nie mogę odejść?!?!? I tu też jest kilka zawiłych możliwości odpowiedzi na to pytanie. Bo mój chłopak ma depresję albo się na nią leczy, bo się boję - zawsze się bałam, ale tamten strach mnie motywował i dodawał sił a ten mnie paraliżuje i nie pozwala wykonać żadnego konkretnego kroku.
I sama nie wiem co robić, wiem, że powinnam od niego odejść - ale boję się to zrobić po chamsku bo wiem, że mój chłopak nie dość, że ma depresję to jeszcze ma niską samoocenę!!! I tu znowuż wszystko co chciałabym uczynić mnie paraliżuje. Bo jak on na to zareaguje, czy sobie coś zrobi (ok, nigdy nie miał jeszcze próby samobójczej ale nigdy nie wiadomo!!!) jak on sobie poradzi. Z drugiej strony myślę, że jak zakończymy nasz związek to może on się znów otworzy, może będzie bardziej radosny i coś się u niego zmieni na pozytywnie?!
Ok, tyle na dziś. Może wy macie jakieś porady, ja byłam kiedyś świetna w doradzaniu ale sama swoich uwag i sumienia nie słucham. Ale dobrze, że to zaczynam rozumieć, czyli powoli dorastam do poważnych decyzji.
Dobranoc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz